Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30
|
31 |
01
|
02 |
03 |
04 |
05 |
06
|
07
|
08
|
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Najnowsze wpisy, strona 12
No nie było tak, źle jak myslałam. Udało mi się namówić kolegę żeby spędził
ten wieczór ze mną... A w ramach urodzin dostałam śliczny bukiet herbacianych róż. Jest naprawdę
piekny.Dostałam też jedną kartkę e-mail'ową, dwa sms z życzeniami. Tym razem
zabrakło TYCH życzeń, od tej ważnej dla mnie osoby. Tłumaczę to brakiem czasu,
albo zwykłym roztargnieniem, ale mimo wszystko iskierka żalu tli się gdzieś
tam głęboko. Dokładnie za 30 min przyjdę na ten świat. Może dlatego mam skłonności
do przesiadywania nocą, a trudnego wstawania rankami. Coś w tym chyba jest ;-)
czuję się strasznie, jestem gdzieś sama w ciemnym pustym pokoju gdzie drzwi
są zamknięte na klucz, którego nie ma. Jestem zupełnie sama. Pamiętam,
kiedy byłam małą dziewczynką bardzo czekałam na ten dzień, zawsze z niecierpliwością
że od jutra będę starsza o kolejny rok, że będzie tort, o kolejną świeczkę wiecej
do gaszenia... A teraz z chęcią przespałabym ten dzień , ominęła go tak jak się
omija przeszkodę na drodze tylko, że tak się nie da. Będę musiała rano wstać,
ubrać się, pójść do pracy i udawać , że wszystko jest ok, a tak naprawdę
to nic nie jest ok.
zostały dwa dni do moich urodzin a tak naprawdę to jeden, w środę kończę
te swoje lata ( albo zimy - jak kto woli ), 8 lutego skończę XX lat - to niech
pozostaje tajemnicą... A moje samopoczucie drastycznie leci w dół. Nie znoszę
tych dni. Kiedyś na ten dzień czekałam z niecerpliwością,a teraz najchętniej
wykresliłabym go ze swojego kalendarza, bo co roku przypomina mi , że kolejny rok za
mną, że znów jestem starsza, że coś minęło.
Pewnie skończy się to tak, że wracając z pracy kupię sobie jakieś wino i wypiję
je sama życząc sobie wszystkiego najlepszego.... Skończy się tak jak przez ostatnie
trzy lata - scenariusz ten sam.
... data jak każda inna, ale co roku dla mnie oznacza, że zbliża się dzień moich
urodzin, a to nie jest miłe ( przynajmniej dla mnie ), uświadamia mi, że znów bedę
starsza , kolejny rok za mną. Zaczynam mieć kiepskie samopoczucie,które za tydzień
osiągnie apogeum bo nawet nie mam z kim świętować tych swoich urodzin. Smutne, ale
prawdziwe..
Nadal jestem pod wrażeniem tego co się stało
przedwczoraj w Chorzowie. Szok i żal nadal tkwią w moim sercu i duszy.
Jednak nie dano mi przezyc tego w spokoju. Jak zwykle postarał się o to mój "książę"
z bajki. Doprowadził mnie to stanu wrzenia.
Przez to,że jego współlokator sprowdził sobie panienkę,
(a właściwie to ona sprowadziła się do niego,bo łaskawie znalazła sobie pracę, zaczęła
studia tam gdzie oni mieszkają i załatwiła to w ciagu zaledwie kilku miesięcy od
momentu poznania się - przyznaję się , że panna jest niezła )
nawet nie mogę normalnie porozmawiac przez tel. Szlag mnie trafia
bo jest tak od samego początku. Nie możemy się widywać bo ona przyjeżdza co week (bo
przeciez studiuje) porozmawiac przez telefon tez nie bo jedno siedzi w kuchni a drugie w
pokoju ( dodam, iż panowie mieszkają w kawalerce ). Żadna próba rozmowy nie skutkuje,
żadnych rezultatów. Ja mam ustępować, rozumieć, tylko nikt mnie nie chce zrozumieć.
Generalnie gdyby o mnie nie chodziło to nawet powiedziałabym że ta sytuacja mnie bardzo bawi, ale
nie bawi, bo przecież "wypisz wymaluj" to jest trójkąt, tylko, że
nie sypiają ze sobą ( chyba bo pewności nie mam ).Jestem wściekła i u kresu. Wiem, że ludzie mają naprawdę poważne
problemy, kłopoty, przeżywają tragedie może te moje "kłopoty" to bzdury ale bolą i wkurzają.
p.s to moja setna notka. Ładna cyfa - 100... :-)