zostały dwa dni do moich urodzin a tak naprawdę to jeden, w środę kończę
te swoje lata ( albo zimy - jak kto woli ), 8 lutego skończę XX lat - to niech
pozostaje tajemnicą... A moje samopoczucie drastycznie leci w dół. Nie znoszę
tych dni. Kiedyś na ten dzień czekałam z niecerpliwością,a teraz najchętniej
wykresliłabym go ze swojego kalendarza, bo co roku przypomina mi , że kolejny rok za
mną, że znów jestem starsza, że coś minęło.
Pewnie skończy się to tak, że wracając z pracy kupię sobie jakieś wino i wypiję
je sama życząc sobie wszystkiego najlepszego.... Skończy się tak jak przez ostatnie
trzy lata - scenariusz ten sam.
Dodaj komentarz