Komentarze: 2
.... jeszcze nią nie jestem, ale kto wie , moze za chwile bedę. Mam wrażenie, że ten dzień sie zbliża i kiedyś sie stanie. To może być bardzo ciekawe doświadczenie, znaleźć sie w całkiem innym świecie ... Świecie pełnym koszmarów, żalu , złości , czy wrecz na odwrót .. świata pełnego marzeń, rozkoszy, słodyczy takiego bajkowego.... Może warto ... cóż zobaczę jak sie stanie...
Jeśli chodzi o Ciebie ... wiem, że chcesz mi siebie "podarować" jako mój azyl, moje miejsce w które mogłabym uciekać ilekroć cos sie stanie... Nie wiem czy stać mnie na taki luksus, czy mogę go przyjać... nie wiem czy mam do tego prawo - potrafie być bardzo męczącą. Wiesz przeciez jaka jestem niestabilna ... Raz szaleje że szczęścia a drugi raz pogrążam sie w otchłani rozpaczy, spadam na samo dno ... Nie wiem czy wytrzymasz - moje mysli, słowa ( jeszcze do końca mnie nie znasz, mimo tylu lat .. ), nie wiem czy to zniesiesz
Zastanów sie.
Nic mi nie idzie , no totalnie nic. Czego sie nie tkne to się wali... kompletna klapa. Chyba przyszedł mój czas niepowodzeń. Nawet z Toba nie potrafie sie porozumiec. Nie rozumiesz mojego punktu widzenia, moze sie starasz ale wciaz go nie rozumiesz. A ja nie chce już na ten temat z Toba rozmawiać. Jak poprzednio stwierdziłam to jest mój problem i ja go musze rozwiazac. Tylko sek w tym, ze ja tych problemów mam mnóstwo i nie wiem jak zdołam je rozwiązać. Najchetniej to wszystko bym ucięła i zaczęła od nowa. Tak po prostu, tylko że tak sie nie da, wiem o tym. Nikt mi nie obiecywał, ze zycie bedzie bajka, ale tez nikt nie mówił , ze zycie potrafi byc koszmarne. Jak je przetrwac by sie nie załamac, nie dac sie pokonac, bo mnie juz pomysłu brakuje.
Sam widzisz - chcialam cos ratowac, probowałam ratowac tak by przy okazji nie zniszyło mnie, zebym sie nie udusiła i jaki efekt tylko namieszałam, Ciebie zraniłam mimo że wcale tego nie chciałam ... i jak tu nie wierzyć w swojego pecha, zaklęty ten mój los.
Ten drugi z którym jestem tak długo - tutaj to juz totalne nieporozumienie ( inaczej nie da sie tego nazwać ). On tam, ja tu. Łączy nas tylko telefon ( ale i on coraz mniej ). Ciągle spiecia, nie ma rozmowy zeby nie konczyła sie rzucaniem słuchawka badź to przez jedną lub drugą strone. Ja jestem tylko dodatkiem do jego zycia, przedmiotem który przestawia sie z miejsca na miejsce, bo szkoda wyrzucic. On od dawna ma swój świat a moje sprawy juz go nie interesuja. Tak naprawde to każde z nas ma swój świat .. tylko , ze w moim jest jeszcze miejsce dla Niego, ale w jego dla mnie juz tego miejsa zabrakło.
Moze naprawde powinnam odciac sie od tego świata i pozwolic by szaleństwo wzieło mnie w swoje władanie. Wtedy miałabym wytłumaczenie dla swojego zachowania - jestem wariatką.