Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10
|
11 |
12
|
13
|
14
|
15 |
16
|
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum listopad 2005, strona 1
Myślałam ,że wychodzę na prostą, ,miałam nadzieję że będzie lepiej .... Niestety
pomyliłam się.. zaczynam wariowac.... z samotności. Nie mam przyjaciół, nie mam
z kim pójśc na piwo, do kina , zorganizować imprezy. Do kina zaczęłam chodzić
sama, na imprezy nie chodzę (nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam ).Nawet
urodziny spedzam sama bo nie mam z kim. To smutne a zarazem przykre... Czasem mniej
lub bardziej odczuwam tą swoją samotność - teraz jest chyba ten "bardziej".
Jakoś nie mogę sobie z tym poradzić... Kiedyś ludzie których uważałam za swoich
przyjaciół bardzo mnie zranili, poczułam sie bardzo oszukana... wbito mi nóz w plecy
Efekt ???? To moja samotnośc, brak chęci nawiązywania kontaktów z ludźmi, w każdym
upatruje potencjalnego wroga - wiem,to juz prawie paranoja -, nie umiem zaufać.
Gdzieś, kiedys zamknełam za sobą drzwi a klucz wyrzuciłam .... Dziś bardzo
potrzebuje tego klucza, ale nie mogę go znaleźć...Niestety
Najlepszym przyjacielem człowieka jest samotność -
gdy wszyscy odejdą, ona jedna zostaje...
chociaz moja samotność jest wynikiem tylko moich działań, odsunęłam się od
ludzi, zamknęłam się w swojej pustelni i juz nie potrafię z niej wyjść.Tak juz
tam zostałam, na własne życzenie ... Nie mam przyjaciół, znajomych .... zostałam
zupełnie sama, chociaz tak nie do końca bo przecież mam swoją samotność, niezawodna
z niej przyjaciółka.
Coś w tym miesiącu musi być takiego co człowieka zmusza do zatrzymania sie
na chwilkę, do zastanowienia się nad paroma sprawami....
To chyba nie tylko wina tych dat, które dla nas polaków są tak ważne :
1 listopad czy 11 listopad to także - chyba -forma jaką ten miesiac przymuje ...
Co raz szybciej zapada zmrok otulajac wszystkie miasta i wioski, ciemne sprawy rzeczywistości, która
nas otacza. Liście opadają z drzew, ściełając chodniki, trawniki.... i na duszy
robi sie tak smutno i jakoś przykro, że kolejny
rok powoli się kończy i że trzeba będzie sie z nim pożegnać...
po raz kolejny uswiadamiam sobie jak szybko czas upływa i jak bardzo trzeba go szanować
bo drugi raz nie będzie mi dany
Wczoraj poszłam na Powązki - jak przez ostatnie parę lat. Zawsze w tym dniu i bez
względu na pogodę.. Poszłam zapalić kilka lampek na grobach powstańców, żołnierzy
tych którzy walczyli za to bym mogła zyć w wolnym kraju... Lubię tam przychodzic,
spacerować, rozmyślać ... zastanawiac sie nad sensem życia , śmierci , nad chwilą
obecną, przeszłą, przyszłą... Powązki mają ta atmosferę.
...."jak ukochane ramiona ",które akceptują bez zastrzeżeń, które nie mają
"żadnego ale ", które chcą przytulić bez warunków,które przytulą a chwilach
rozpaczy bez dna, ale także w chwilach ogromnej radości. Zatrzymają kiedy lot na dno
osiągnie niebezpieczną prędkość, wypchną kiedy nadejdzie chwila zawahania...
Miałam kiedyś takie ramiona ale odeszły dawno, dawno temu, została mi tylko ta mgła.