Już jestem, mimo wszystko warto było pojechac... przywitać się, posłuchać
tego co do mnie mówi po przez szum fal... nie żegnałam się... wsłuchana w jego
"głos" - taki łagodny, kojący - przyrzekłam, że choć raz w roku przyjade,
na dzień, dwa na tyle ile czas mi pozwoli. Przyjade by porozmawiać, wyżalić sie,
wypłakać jak trzeba bedzie, a także podzielic radościami ( tymi maleńkimi,
tymi duzymi ),bez wzgledu na to gdzie bede - wrócę... by powiedziec "witaj".
Wróciłam troche silniejsza, zawsze daje mi swoją siłe
Ze smutkiem zauważyłam, że nie było Cie... nie zostawiłeś żadnej myśli,
słowa, nic ( a miałam maleńka nadzieje, że może jednak )- cóż tłumacze
to brakiem czasu...
Widac od razu, jak bardzo był Ci potrzebny ten wyjazd... :-)
To niezupełnie brak czasu...... nie mogę skupić myśli.... nie mogę słowami wyrazić tego co czuję... co chciałbym Ci przekazac.... napisać. Nawet teraz. :-/
Mam nadzieję, że choć przez chilę Twoje myśli były przy mnie...... tak jak moje....
Kocham Cie.
Ps. Alteri vivas oportet, si vis tibi vivere....
Dodaj komentarz