Zauważyłam, że długie spacery po lesie działają na mnie i na mój układ nerwowy
zbawiennie. Weekend spędziłam po za domem, a że tam gdzie byłam dookoła
był las , więc z aparatem w ręku wyruszyłam "na polowanie" na zimowe krajobrazy.
Pod nogami śnieg znów skrzypiał, ze mną była tylko cisza panująca w lesie, i ślady
zwierząt szukających pożywienia. I to powietrze mroźne, ostre, wdzierające się
do płuc, dające poczucie wolności. Wróciłam zmęczona fizycznie ,
ale wypoczęta ( psychicznie )a w aparacie parę zimowych fotek.
Dodaj komentarz