Niniejszym ogłaszam, iż wróciłam do domku... Co prawda urlopu jeszcze nie
skończyłam ( na szczęście ), ale z nad morza tak :-( . Mimo iż w tym roku
pogoda jakos nie bardzo chciała mi dopisać, ale i tak ciężko było mi się
rozstać z tym moim ukochanym ..... morzem. Sporo spacerowałam, słuchałam
co chce mi powiedziec,a miało sporo. Ta "nasza" rozmowa była w tym
roku bardzo burzliwa i gniewna,na koniec jednak udało się nam dojść
do porozumienia. Podziwiałam widoki i nawet
udało mi się zobaczyć dwa piekne zachody słońca, które jak wiadomo nad morzem
są najbardziej urokliwe. Kiedy nocą wyszłam, aby oglądać sztorm, to przyszła
mi taka bardzo dziwna myśl do głowy, że jeżeli kiedyś chciałabym odebrac sobie
życie to tylko w taką aurę. Bardzo silny wiatr,burzliwe i głośne morze
i ta ciemność, ogarniająca wszystko swoim ciemnym płaszczem...
Skąd ta myśl nie wiem, ale tak nagle znalazła się w mojej głowie - dziwne to.
Generalnie bardzo się cieszę, że pojechałam, a teraz jestem by znów mierzyć się
z szarą rzeczywistością.
Dodaj komentarz